Witkowski Bartosz
Nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta „Siemano”, ale jeśli tak to znaczy, że to co robiłem miało znaczenie.
Studia skończyłem w 2009 r. jako magister wychowania fizycznego. Pracę magisterską przygotowałem pod kierunkiem prof. Huberta Makaruka i był to najlepszy wybór promotora jaki mogłem podjąć. Dziękuję za pomoc w napisaniu bardzo dobrej pracy magisterskiej!!! Odkąd pamiętam, sport był zawsze moją pasją. Jako mały chłopak, grałem w piłkę nożną, trenowałem piłkę ręczną, a później w szkole średniej zacząłem też bawić się w koszykówkę. Startowałem też kilka razy w biegach i to pokochałem.
Mając 16 lat pomyślałem, że chyba pójdą tą drogą i tak zostało. Na początku nie szło mi najlepiej, nie ma co się głośno przyznawać, ale moje wyniki były słabsze od teraźniejszych rezultatów moich zawodniczek. Mówiono mi: „po co trenujesz jak nic nie osiągniesz, weź to skończ, bo tylko czas marnujesz”. Ja jednak byłem uparty, a te słowa mnie dodatkowo motywowały. Miałem swój cel i chciałem pokazać wszystkim niedowiarkom i… udało mi się. Zacząłem szybciej biegać, a to dało mi awans na zawody rangi Mistrzostw Polski. W tym czasie skończyłem także szkołę średnią, więc trzeba było podjąć decyzję, o ty, co dalej. Miałem kilka propozycji, z racji tego, że w tym czasie miałem już niezłe wyniki w sprincie. Wybrałem Białą Podlaską i był to, jak się potem okazało, wybór najcudowniejszy na świecie.
Na AWF-ie w Białej trafiłem pod skrzydła trenera Stanisława Kędry, który był i jest dla mnie wyjątkowym człowiekiem, którego cenię niesamowicie i który zawsze będzie dla mnie wiele znaczył. Mimo naszych różnych sprzecznych kwestii myślę, że jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. W Białej Podlaskiej trafiłem także do wspaniałej grupy treningowej (Beata, Sasza, Czarek, Krzysiek, Robert, Stempel, Bracia Krekora, Tomaszek, Lesiu, Marek – oj było nas sporo), z którą mam cały czas kontakt. Wątpię w to, aby taka grupa zdarzyła się drugi raz – byliśmy jak rodzina. Każdy każdemu pomagał, nie tylko na treningach, ale i na Uczelni. W uczelnianym Klubie AZS AWF nie tylko „trzymaliśmy się” w grupie sprintu, ale także skoczkowie, miotacze należeli do naszej „wielkiej lekkoatletycznej rodziny”. To było coś wspaniałego! Z wieloma znajomymi ze studiów mam nadal kontakt, wymieniamy się poglądami na różne sprawy związane ze sportem. Staram się także utrzymywać kontakt z prowadzącymi, z którymi miałem bardzo dobre relacje na studiach.
Ogólnie AWF Biała Podlaska to dla mnie jak drugi dom. Uczelnia wiele mi dała. Tutaj nauczyłem się wszystkiego, co przydaje mi się teraz w mojej aktualnej pracy zawodowej i w życiu osobistym. Korzystam z tych dawnych rad moich nauczycieli i treneów, bo wiem, że zawsze chcieli dla mnie jak najlepiej.
Na studiach nie tylko biegałem, ale także udzielałem się w samorządzie studenckim, kabarecie oraz pomagałem w prowadzeniu WOŚP. Przyjeżdżając tutaj na zawody czuję się jak u siebie. Mam w tym mieście wielu znajomych, a spora grupa prowadzących nadal pamięta mnie i z wielką przyjemnością spotykam się z nimi.
W 2009 roku skończyłem studia i trzeba było myśleć co dalej. Wybrałem kontynuowanie mojej pasji i chciałem biegać dalej. Przeszedłem do klubu do Olsztyna i tam chciałem „zakotwiczyć”, jednak stało się inaczej i wróciłem do rodzinnej Ostrołęki. Zacząłem pracować jako trener w OKLA Ostrołęka i pracuję tam do dzisiaj. Z pracą nauczyciela wychowania fizycznego w moim rodzinnym mieście jest ciężko (w jednym roku taką pracę mam, w innym niestety nie), dlatego staram się szukać innych rozwiązań. W obecnej chwili najważniejsze dla mnie są rodzina i grupa treningowa. Realizuję się jako trener. Jednym z największych moich marzeń było, aby moja zawodniczka stanęła na podium Mistrzostw Polski, jeśli będą rozgrywane w Białej Podlaskiej. I udało się!!! W 2015 Magdalena Żebrowska zdobyła brąz w trójskoku i 4 miejsce w skoku w dal. Magda trenuje nadal, ale już z innym trenerem i w innym klubie. W 2016 r. została Młodzieżową Mistrzynią Polski w skoku w dal, a w tym roku, mam nadzieję, „wyskacze” dobry rezultat na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy. Jej sukcesy cieszą mnie nadal.
W swojej dotychczasowej pracy trenerskiej mogę pochwalić się licznymi medalami Mistrzostw Polski w różnych kategoriach, Mistrzostw Polski LZS, Międzywojewódzkich Mistrzostw Młodzików, Mistrzostw Mazowsza w różnych kategoriach wiekowych. Pod moim okiem trenuje Mistrzyni Świata Weteranek Ewa Bartosik, a od kilku lat jestem dodatkowo jeszcze trenerem w programie Lekkoatletyka dla Każdego. Również uczestnicy tego programu, ćwicząc „pod moim okiem” odnoszą sukcesy (Izabela Stefańska zdobyła 3 miejsce na 300 m podczas Ogólnopolskiego Finału Czwartków LA, Kornelia Szymczyk 2 miejsce na 500 m w Ogólnopolskiej Olimpiadzie LDK).
Do większych sukcesów zawodowych mogę również zaliczyć to, że kilka razy byłem powoływany jako współpracujący trener na obozy zaplecza Kadry Polski na Mazowszu, dzięki czemu zdobyłem bogate doświadczenie. W 2013 r. ukończyłem kurs na trenera I klasy z lekkiej atletyki, ale staram się kształcić nadal poprzez uczestnictwo w konferencjach PZLA, szkoleniach i kursach. Na swojej drodze trenerskiej poznaje ciągle wspaniałych ludzi, dzięki którym staję się lepszym w tym co robię, w tym co kocham. Sam już nie trenuję, ale staram się być ciągle w sporcie.
Przez jakiś czas, po skończeniu studiów, grałem w piłkę nożną, a teraz jestem sędzią piłkarskim. Od roku akademickiego 2016/2017 moja zawodniczka rozpoczęła naukę w mojej ukochanej Uczelni w Białej Podlaskiej – jestem o nią spokojny. Co nazywam sukcesem życiowym? Z pewnością nie wyniki sportowe, bo to przygoda na chwilę, dla niektórych na dłuższą chwilę. Dla mnie sukcesem jest to, kim jestem, jakie wartości wyznaję i realizacja pasji, które w moim przypadku są moją pracą. Sukces to również świadomość tego, że idę dobrą drogą. Wiem o tym, że wybór celu w dużej mierze zawdzięczam prowadzącym z AWF-u, z którymi zawsze miałem bardzo dobry kontakt, wpłynęli na mnie i pomagali. A teraz, jestem przekonany, że cieszą się z tego, kim jest Bartosz Witkowski, kim jest teraz „Siemano” i z moich sukcesów.
Myślę, że mogę o sobie powiedzieć, że jestem nauczycielem i trenerem z pasją. Nadal biegam, ale już z drugiej strony, czyli na trybunach. Starty moich podopiecznych stresują mnie bardziej niż to, jak ja startowałem. Zawodniczki śmieją się ze mnie, że robię więcej kilometrów na trybunach, niż one podczas startu, że krzyczę kibicując, że płaczę za każdym sukcesem i każdą porażką…inaczej nie umiem. Myślę, że jestem trenerem takim samym jak byłem zawodnikiem, czyli walczącym do końca, zawsze mówili o mnie „walczak”. Staram się dawać moim zawodnikom to, czego sam nie miałem, staram się pokazywać im lepszą drogę i przestrzegam przed powielaniem moich błędów – chcę, aby spełniali swoje marzenia i wykorzystali w pełni swoje 5 minut.
Kończąc, chciałbym podziękować wszystkim ludziom, których poznałem w czasie studiów na bialskiej Uczelni. W szczególności mojemu trenerowi Stanisławowi Kędrze oraz Pani dr Zofii Cicirko. Chociaż każdy prowadzący z tej Uczelni dużo dla mnie znaczy, to jednak ta dwójka zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Cieszę się, że przyjeżdżając do Białej Podlaskiej przyjeżdżam do rodziny – tak się czuję. Znam tutaj każdy kąt (akademik, główny gmach Uczelni, stadion, halę i oczywiście odwiedzam również Panią Malinkę i Żaczka).
A na zakończenie chciałbym podziękować moim idolom czyli moim DZIADKOM, bo to dzięki nim mogłem studiować w Białej Podlaskiej i realizować się w tym co kocham.
Pozdrawiam
Bartosz Witkowski „Siemano”